Ohime sama

Ohime sama
Na końcu zaświatów ~ ♥ Miłego czytania...

wtorek, 16 września 2014

16 września 2014

Przez szkołę i anime, trochę was zaniedbałam. Ale cóż.. no nie ważne. Trzymcie kolejny rozdział : D
Rozdział XIV ~ Porwanie 

Czułam przepływającą przez moje ciało energię, jego połączoną z moją. Trudno było to konkretniej nazwać, przez wielokrotne nauki i upominania Cry oraz Sheina... miałam już pełną wiedzę. Wiedziałam co mi wolno a czego nie, jakie są moje zdolności i na ile mnie stać. Martwił mnie ten incydent z tą zjawą, Shein był taki spanikowany... zastanawiałam się o co chodziło, i mówiąc szczerze chciałam jak najszybciej wracać by się dowiedzieć. Sky bardzo się starał by sobie przypomnieć, było to jednak trudniejsze i bardziej złożone niż się wydawało, jego wspomnienia były zablokowane... nie potrafiłam się przebić. Zrobiliśmy sobie przerwę. Sky zasłonił swój pokój, gdyż dwie z jego ścian to były wieeelkie okna i wszystko przez nie było widać, zapalił kilka świec.. nastrój w pokoju był wspaniały.
- Wydajesz się jakaś zmartwiona... wszystko dobrze ? - postanowiłam zostać z Sky'iem dłużej. Skoro Shein nie powiedział mi od razu, nie mogło to być coś bardzo ważnego.
- Tak, wszystko jest dobrze. Nie powinieneś iść i zjeść śniadania ?
- Nie jestem głodny. Wolę posiedzieć tutaj z Tobą, niż kolejny raz widzieć się z Haru
- Stało się coś ?
- Truł mi wczoraj na pewien temat..  i mam go po prostu dość. Jakoś nigdy za nim nie przepadałem.
- Rozumiem.
- Hmm.. jakoś niespecjalnie robię postępy co ? -pow. zmieniając temat, siedzieliśmy oboje na podłodze oparci o łóżko, mówiąc to odchylił głowę i obrócił ją w moją stronę, ja z kolei patrzyłam na swoją prawą rękę, i myślałam o zjawie..
- To nie twoja wina.  Coś blokuje twoją pamięć a ja nie potrafię się przez to przebić, poćwiczę więcej... i na pewno jakoś się uda - przy Sky'iu chciałam być sobą, pokazać mu tę swoją kobiecą stronę. Było mi przykro że nie potrafiłam zrobić dla niego nic więcej
- Nie martw się tym, odnalazłaś mnie... i chcesz zwrócić mi moje życie, to... i tak już wiele. - położył swoją rękę na mojej, spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam... ścisną ją odrobinę mocniej
- Będę starała się dalej. Zastanawiam się tylko.. po co to wszystko się dzieje
- Dobre pytanie.. wiesz, od naszego pierwszego spotkania, dużo o Tobie myślałem. Oczarowałaś mnie swoją ... osobą ? - cieszyły mnie jego słowa
- Mówisz ? chłopacy zawsze ode mnie stronili, choć,,, to była moja wina, bo w sumie sama do tego doprowadzałam. Nie zawsze byłam taka jak teraz...
- A jaka byłaś ?
- Jednym słowem. Sama. Lepiej się czułam będąc sama, bo... banalnie to zabrzmi, ale taka prawda... zawsze czułam się odmieńcem... każdy dziwnie na mnie patrzył
- Miałem podobnie, chyba... Ale Ario, muszę spytać ... czy, jeśli odzyskam wspomnienia. To zapomnę o Beatrise ?
- Nie wiem, nie jestem w stanie tego przewidzieć. Shein mówił mi, że to możliwe że wspomnienia które masz teraz mogą zniknąć, i zostaną zastąpione przez te które straciłeś, albo... po prostu odzyskasz te które straciłeś i zachowasz teraźniejsze - znów patrzyłam tylko na siebie
- Aha, to trochę, niesprawiedliwe.Zapomnij. co Ty na to byś... to znaczy byśmy gdzieś się razem wybrali ? - powiedział wstając, stanął na przeciw mnie i wyciągną do mnie rękę. Podanie mu dłoni oznaczało za pewne zgodę, tak i zrobiłam... bo czemu nie. Podciągną mnie do góry i staliśmy blisko siebie, objął mnie swoimi silnymi ramionami  i patrzył w oczy ... w tamtej chwili ktoś zapukał, Sky mnie nie odepchną ani nic... spojrzał na mnie tylko i jakby pytał czy tak w porządku... kiwnęłam głową i oparłam głowę o jego pierś. Zaśmiał się krótko...
- Wejdź... - do pokoju wszedł Haru, spojrzał na nas zaskoczony... oniemiał, otwierał usta jakby chciał coś powiedzieć, ale nie umiał
- Czego chcesz ? - zapytał poważny tonem Sky, jego mina też była poważna, podniosłam głowę i widząc jakim wzrokiem na niego patrzy odsunęłam się od niego, spojrzał na mnie i znów się uśmiechną, zdał sobie sprawę, że zauważyłam jego wyraz twarzy a chyba tego nie chciał. Zamkną na chwilę oczy po czym spojrzał znowu na Haru
- Ja... ja tylko, bo no... - jąkał się jakby zobaczył coś nieziemskiego
- No co ?
- Beatrise Cię woła... kazała cie zawołać razem z Arią. - powiedział szybko się wycofując
- Co za gość... - powiedział bezsilnie Sky
- Potwierdzam, Ciekawe czego może od nas chcieć twoja siostra...
- Zaraz się okaże, chodźmy ...
Gdy zeszliśmy na dół zobaczyliśmy zszokowaną Beatrise... kiedy usłyszała nasze kroki  obróciła się w naszą stronę, moją uwagę przykuł mężczyzna stojący w drzwiach z służącym. Podeszłam do Beatrise i bardzo cicho zapytałam kto to ... odpowiedziała, że to Hrabia z którym pisała. Sky zaczął z nim rozmowę, my się tylko przyglądałyśmy
- Witaj Hrabio... Co Cię sprowadza w nasze skromne strony ? - zapytał Sky, jego ton brzmiał iście jak u arystokratów
- Witaj przyjacielu... przybyłem by poznać osobiście córkę mojego przyjaciela, mianowicie waszego zmarłego ojca.
- Domyśliłem się tego. Umowa była prosta Hrabio... do czasu aż moja siostra nie powie mi, że jest gotowa, wasz kontakt miał ograniczyć się do listów, było to również życzeniem mojego ojca. Zdajesz sobię sprawę Filipie, że w tej chwili umowa między panem a ojcem nie jest ważna  ?
- Słucham ? o czym Ty opowiadasz chłopcze ?
- Pisemna umowa zawarta cztery lata temu, między panem a ojcem. Znalazłem korespondencję w jego szufladach w gabinecie... jak i samą umowę podpisaną przez pana i niego. Jednym z warunków było właśnie ograniczenie się do korespondencji do czasu aż moja siostra nie będzie gotowa na spotkanie z panem. Jeśli owy warunek został by złamany, cała umowa zostaje unieważniona.
- Posłuchaj chłopcze... Panienka Beatrise została mi oddana całe cztery lata temu, pański ojciec nie żyje, więc nikt nie ma prawa zawartej obietnicy złamać....
- A ja sądzę, że powinien Hrabia natychmiast opuścić nasz dom. Inaczej Hrabina Sara dowie się o pańskich planach... sądzi pan, że takie upokorzenie jest tego warte ? - Sky wyglądał tak pewnie siebie, bez mrugnięcia patrzył Hrabiemu w oczy.. nie zamierzał się poddać tak łatwo, Beatrise ściskała moją rękę... wiedziałam, że nie chce iść z Hrabią. Gdy ja go zobaczyłam to zamarłam... był stary, a w listach do niej pisał, że jest parę lat jedynie starszy od "Jasona" .
- Chłopcze...
- Jason, tak mam na imię. Proszę nie patrzeć na mnie jak na kata, który ma pana ściąć. Słowa pańskiej rodziny to "honor i prawo nader wszystko inne" czyż nie ?
- Oczywiście, znam motto mojego rodu.
- Także, czy nie lepiej się do nich zastosować i odejść z honorem oraz przestrzec prawa zawartego w umowie ? - Hrabia patrzył z niedowierzaniem na Sky'ia... opuścił głowę i gwałtownym ruchem się odwrócił, jego służący szepną tylko "przepraszam bardzo, tłumaczyłem, ale-" nie zdążył skończyć gdyż Hrabia krzyknął swym donośnym głosem, że odjeżdżają. Sky odwrócił się do nas i objął  Beatrise...
- Wszystko okej ? - zapytał
- Tak, dziękuję, byłeś niesamowity...
- Racja, właściwie do słowa nie dawałeś mu dojść - powiedziałam, patrząc na niego z podziwem
- Musiałem bronić moją siostrę - uśmiechnął się - z takimi jak on tak trzeba. Zaczął dzwonić mi telefon... odebrałam słychać było tylko krzyki "uciekaj ! uciekaj !... " jakieś uderzenia jakby coś uderzało o ściany " Aria ?! słyszysz mnie ?! Aria ?!"
- Tak .. słyszę co się tam dzieje ? Cry ?
- Nie wracaj tutaj... nie możesz tu- Aaaa - usłyszałam tylko jej krzyk... połączenie się skończyło -  Wybaczcie muszę iść...- wybiegłam tak szybko jak mogłam... i popędziłam do hoteliku, chociaż Cry kazała mi nie wracać. Gdy wróciłam, pokój był cały zniszczony , poduszki rozszarpane po całej podłodze. Meble kompletnie zniszczone, Shein leżał nieprzytomny pod ruiną łóżka, nie wiedziałam, ale Sky przybiegł tam za mną, pomógł mi wyciągnąć Sheina, Był cały posiniaczony i w ranach...
- Shein ? - zapytałam cicho, przyglądając się jego twarzy, przyłożyłam głowę do jego klatki i nasłuchiwałam bicia serca ...
- Bije ?
- Tak, bije... mój boże, co tu się stało ? - rozejrzeliśmy się, Sky zaproponował bym zabrała wszystko co do nas należy i byśmy przenieśli się do nich. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł... ale nie miałam wyboru.

wtorek, 2 września 2014

2 Września 2014r. 19:55

Rozdział XIII ~ Zjawa 

Kobieta, która pełniła rolę służącej w rodzinie Reynolds... przyniosła mi herbatę i kawałek ciasta, była hiszpanką... niezwykle piękną i młodą. Rozmawiałyśmy chwilę gdy usłyszałyśmy, że ktoś schodzi po schodach od części pracowniczej, była to Beatrise.. z niezwykłym wdziękiem jak dostojna księżniczka schodziła ostrożnie po schodach, służąca ukłoniła się i odsunęła ode mnie.
- Witaj z powrotem... - uśmiechnęłam się, odwzajemniła uśmiech i razem z nim swoim delikatnym głosem poprosiła służącą by przyniosła jej herbatę, zdążyłam spróbować już ciasta ..
- Witaj, smakuje Ci ? - zapytała i  usiadła u szczytu stołu, tuż koło mnie
- Oczywiście, jest przepyszne... uwielbiam jabłecznik, nie miałam wielu okazji by go zjeść. Ale czasem się zdarzało..
- Rozumiem, musiałaś wieść okropne życie
- Niezbyt, byłam jedynie.. trochę osamotniona. Stroniłam od kontaktów z innymi... - sama nie wiedziałam dlaczego jej to mówiłam, ale czułam że mogę z nią porozmawiać o wszystkim..
- Cieszę się, że dzielisz się ze mną kawałkiem swej bolesnej przeszłości. Lubię Cię Ario, i cenię sobie to że nie zwracasz uwagi na moje pochodzenie oraz styl... jak i to, że starasz się odpędzić od mojego brata zło
- Moja przeszłość.. może wyglądać na bolesną, ale taka nie jest.. właściwie cieszę się że moje życie się tak potoczyło, nie wyobrażam sobie siebie w normalnej rodzinie. Jestem wdzięczna za twoje słowa, i.. ja również Cię lubię, już kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłam.. olśniła mnie twoja osobowość. Jednak muszę spytać... Jakie zło masz na myśli ?
- Mój brat, co dzień śni ten sam sen... o jakiejś kobiecie. Mówi, że nie ma pojęcia kim jest. Wyznał mi jednak, że znasz się na tego typu sprawach, i że pomagasz mu się od tego snu uwolnić - nie mógł powiedzieć jej prawdy, Beatrise wydawała się spokojną i tolerancyjną, ale kiedy chodziło o Jasona.. nie wyobrażała sobie jego nieobecności przy niej, czyli tego co niedługo miało nadejść... nieświadomie, po prostu ukazałam swój smutek.. - Co się stało ? powiedziałam coś nie tak... ?
- Nie, nie to nie tak.. bardzo go kochasz prawda ?
- Oczywiście, jest moim bratem. Nie potrafię wyobrazić sobie mojego życia bez niego.Jednak... - służąca przyniosła posiłek Beatrise i herbatę o którą prosiła - dziękuję , Rose ..
- Co byś zrobiła, gdyby jednak... Jason musiał odejść, z konieczności. Ale nie mógł by powiedzieć Ci dlaczego odchodzi.
- Nie pozwoliła bym mu, gdyby mi nie obiecał, że wróci. - powiedziała spokojnie, popijając herbatę
- Rozumiem... podziwiam Cię Beatrise... - po prostu musiałam to powiedzieć
- Dlaczego ? - zapytała kompletnie zdziwiona
- Jesteś taka silna i zdecydowana. Ja nie potrafię taka być, to znaczy.. potrafię, jednak kiedy już taka jestem to i staję się nieczuła, dlatego nie wiem czy powinnam taka być. Chciała bym.. móc być tak świadoma swojego życia i celu, jak Ty.. - zaśmiała się.. odstawiła herbatę i położyła swoją delikatną dłoń na mojej
- Wiesz.. każdy ma w sobie siłę by coś zmienić, wystarczy mieć wiarę i ... motywację dzięki której będziesz chciała to robić. Ja staram się być odpowiednią siostrą dla Jasona... ponieważ w przeszłości, zrobiłam mu coś bardzo złego... i do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć. To napędza mnie do tego bym mogła w końcu uwolnić go ode mnie ... I wcale nie jestem zdecydowana, ciągle się waham.. ale zawsze gdy mam wątpliwości, Jason mi pomaga... to równoważy nasze przeznaczenia. Rozumiesz co mam na myśli ? - zapytała patrząc na mnie, i lekko ściskając moją dłoń
- Więc... wszystko co robisz, robisz z myślą o nim ? - zapytałam nie wiedząc czy chcę znać odpowiedź
- Uznałam, że odpokutować ból który mu zadałam, mogę tylko poprzez uwolnienie go od opieki nade mną. Nasz ojciec w ostatnich dniach swojego życia, kazał Jasonowi przyrzec, że będzie się mną opiekował do czasu aż nie znajdę mężczyzny z którym spędzę życie. Jason kochał ojca, i niestety przyrzekł.. Staram się być idealną damą, dla pewnego hrabi z Anglii , z którym koresponduję... jeśli mnie zechce, będę mogła uwolnić Jasona i oddać mu życie, które stracił na mnie.
- Nie wiem co takiego się wydarzyło w przeszłości, ale ... Jason kocha Cię równie mocno jak Ty jego, i sądzę że zasmucił by się gdybyś wyjechała...
- Możliwe, ale niestety nasza rodzina ceni sobie życzenia naszych przodków. A moja pra babcia, życzyła sobie by córki z naszej rodziny, wychodziły wyłącznie za hrabi... a jeśli żadny z hrabi danej córki by nie chciał, to ta ma pozostać panną... Mężczyźni jednak mają wybór, mogą wybrać kogo zechcą...
- Rozumiem.. - wypiłam herbatę i kontynuowałam jeść ciasto, które przyniosła mi Rose
- Jednak... moja mama, poprosiła bym nie przystępowała do tego życzenia, prosiła bym wybrała tego z którym będę po prostu szczęśliwa. To z kolei było jej życzenie, więc teraz... jestem jak w potrzasku. Myślisz, że co powinnam zrobić ?
- Skoro te życzenia są sprzeczne, i skoro cenicie sobie życzenia członków swojej rodziny. To może zapytaj o zdanie Jasona lub Haru ? - powiedziałam podnosząc wzrok by zobaczyć jak zareaguje
- Nie pomyślałam o tym... dziękuję to bardzo by mi pomogło, mimo że ten hrabia Filip... jest bardzo miły, to jednak... jest bardzo mało rzeczy, które nas łączą...
- Nie chcę okazywać braku szacunku dla twojej rodziny, więc przepraszam. Ale ja na prawdę nie rozumiem takich działań... wychodzić za mąż z obowiązku. Ważna jest chyba miłość..
- To prawda, żyjemy w takim wieku, że powinniśmy mieć  więcej swobody. Jednak... niektóre rodziny nie znoszą zabrudzenia ich krwi... poprzez wpuszczenie do swojej rodziny kogoś nieszlachetnego pochodzenia. W tej chwili w Anglii jest tylko kilka rodzin, które kurczowo trzymają się wychodzenia wyłącznie za hrabiów i hrabiny, nasza niby się do nich zalicza... ale przecież to może się zmienić.
- Która godzina ? - zapytałam , przypomniało mi się przecież po co tu przyszłam
- Zaraz będzie 12:00... - powiedział Haru schodząc po schodach - Jason nadal śpi, nie budź go jeszcze
- Witaj. Rose już przygotowuje dla Ciebie i Jasona śniadanie. Ario... poproszę za chwilę Rose by poszła z Tobą obudzić Jasona, dobrze ?
- Jeśli mogę... obudzę go sama, muszę coś sprawdzić, mogę ? - zapytałam wstając od stołu, chciałam odnieść naczynia, ale Beatrise położyła rękę nad talerzykiem i pokręciła przecząco głową
- Zostaw, służba to odniesie. Jeśli potrzebujesz to możesz iść sama, ciemne brązowe drzwi to pokój Jasona...
- Dziękuję, za herbatę i ciasto - odwróciłam się i poszłam... ostrożnie otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju Sky'ia. Leżał na swoim łóżku, na wpół przykryty kocem. Był spocony, dotknęłam jego czoła... Cry mówiła mi że jako anioł powinnam mieć zdolność zaglądania w ludzkie wspomnienia, a jako że Sky jako Jason był jeszcze człowiekiem.. mogłam to zrobić. Zajrzałam w jego umysł i ujrzałam tę samą ciemną postać z lustra, tyle że w jego śnie ta postać wstępowała w czyjeś ciało. I mordowała ludzi... pod jego stopami leżała martwa Beatrise, Haru, a nawet Shein i Cry... odsunęłam się gwałtownie, ogarną mnie szok... podobny do tego z poprzedniej nocy. Uklękłam na ziemi i zamknęłam oczy, musiałam się uspokoić. Oddychałam bardzo szybko, nie wiedziałam co to miało znaczyć... Czemu widziałam tego kogoś w lustrze i czemu ta sama postać śniła się Sky'iowi... w tym samym czasie. W końcu gdy opanowałam się na tyle by móc normalnie mówić... szturchnęłam go w ramię przy tym wymawiając jego prawdziwe imię. Nie podskoczył ani nic... po prostu powoli otworzył oczy i podniósł się. Spojrzał na mnie... i patrzył jakby pierwszy raz mnie widział...
- Sky ? - zapytałam. Byłam nadal lekko roztrzęsiona, ale nie chciałam by to zauważył
- Ou... cześć, wybacz.. jeszcze śpię - powiedział znów opadając na łóżko, wyglądało na to, że albo nie pamiętał snu... albo nie przeją się nim
- Wszystko dobrze ?
- Tak, tak... um, która już godzina ?
- Już 12:10... śniadanie czeka na dole, ja zaczekam tutaj...
- Nie, nigdy nie jem śniadania od razu po obudzeniu - pow. wychodząc z łóżka, spał w normalnych spodenkach, kiedy już stał na nogach spojrzał na mnie.. i uśmiechną się - Dziś znów spróbujemy ?
- Tak... zaczniemy powoli, tym razem..
- Okej, daj mi tylko chwilę... wezmę prysznic - mimo woli , wyobraziłam go sobie pod prysznicem
- Ee.. em... jasne, okej okej... - byłam tak zawstydzona własnymi myślami, że nie potrafiłam się ogarnąć. Zabrał jakieś ubrania z szafy i poszedł do swojej własnej łazienki, do której drzwi miał w swoim pokoju. A nie jak reszta na korytarzu. Usłyszałam tylko dźwięk lejącej się wody... oparłam głowę na łóżku, i zaczęłam rozmyślać co zrobimy jak wyjdzie. Nagle w pokoju zrobiło się jakoś ciemno.... odwróciłam powoli głowę, a  w rogu pokoju, znów była ta zjawa... "nie wierzę..." szepnęłam.. ta ciemna postać zaczęła kroczyć powoli w moim kierunku, wyciągała swoją rękę do mnie jakby chciała żebym podała jej swoją... zaczęłam się odsuwać, pomyślałam że jeśli krzyknę Sky wybiegnie z łazienki... nie chciałam mu przypominać o tym śnie. I tak byłam zbyt przerażona by coś zrobić, ta postać wyglądała jak posłaniec śmierci... miała siwą i popękaną skórę pełno było na niej ran i zaschniętej krwi , kaptur zasłaniał twarz ale widać było ciemne włosy postrzępione, splątane, zniszczone... paznokcie u dłoni wyglądały jak krogulce jastrzębia, za peleryną która się ciągnęła za nią była czarna mgła... to wszystko komponowało się jak sceneria z horroru, jedno tylko było inne... może tak na prawdę nie wyglądało to strasznie... może w ogóle tak na prawdę, sama z siebie się nie bałam. To co mnie ogarniało, pochodziło od niej samej.. czułam ból w sercu i ogromny strach... to tak jakby to ta zjawa się bała i to jakby ją coś bolało... pomyślałam, że... może podam jej tę dłoń i zobaczę czego tak na prawdę chce... kiedy dzieliła nas już mała odległość, kilka centymetrów. Ktoś się pojawił w pokoju i  czymś uderzył w zjawę... rozpłynęła się, został po niej popiół. Spojrzałam w górę by zobaczyć twarz osoby która mnie ocaliła... na początku myślałam, że to Sky, ale gdy popiół zniknął ujrzałam za nim Sheina...
- Nic Ci nie jest ? - zapytał szybko do mnie podchodząc, szeptał
- N-nic.. - to straszne uczucie zniknęło
- Dobrze, chciałbym zabrać Cię stąd byś mogła ochłonąć, ale wydało by się to Sky'iowi dziwne.. i w najgorszym razie musiała byś mu powiedzieć co się tu wydarzyło. Jednak muszę prosić Cię teraz, byś się uspokoiła i zachowywała jak gdyby nigdy nic się nie stało i została tu oraz zrobiła to po co przyszłaś, możesz to zrobić ? - zapytał trzymając mnie za ramiona
- Tak. Mogę. Ale dlaczego nie może wiedzieć ?
- Wszystko Ci powiem jak wrócisz, ona mu się śniła prawda ?
- Tak, widziałam jego sen... był
- Wiem, wiem.. odczytując jego sen, zabrałaś te wspomnienia od niego. On o nich nie pamięta teraz... i bardzo dobrze. Zrozumiesz jak coś ci potem powiem...
- Dobrze, dziękuję...
- To ją widziałaś w łazience tak ?
- Tak... miała moją bransoletkę. Czy to możliwe, że to ja ?
- Nie, absolutnie nie. Wszystko Ci powiem jak wrócisz, dobrze ? pod żadnym pozorem nie dotykaj jej, jeśli będzie chciała się zbliżyć, uciekaj... gdziekolwiek, ale uciekaj. Okej ?
- Dobrze. Shein ?
- Tak ?
- Uważaj.. - sama nie wiem czemu to powiedziałam, ale czułam że powinnam
- Słucham ?
- Sama nie wiem.. tylko uważaj - uśmiechnęłam się i wstałam z podłogi, objęłam go, po czym wyszedł oknem, "T-to było straszne", dotyk Sheina.. sprawił, że to odeszło... strach i w ogóle, byłam w stanie trzeźwo myśleć i się uspokoić... Minęło jeszcze kilka minut za nim Sky wyszedł... gdy już był gotów, usiedliśmy pośrodku jego pokoju na przeciwko siebie, spletliśmy jego lewą dłoń z moją prawą za pomocą wisiorka. "Gotów?"zapytałam.. skiną głową, wytłumaczyłam mu co ma zrobić, musiałam tylko uważać by przypadkiem nie udostępnić mu moich wspomnień, musiałam zrobić jeszcze więcej... niż wcześniej. Zamknęłam oczy... i skupiłam całą swoją moc na wisiorku , oraz na blokowaniu moich wspomnień...

sobota, 30 sierpnia 2014

27 Sierpnia 2014 r.  23:02


Rozdział XII ~ Yume 

Moi drodzy. Chciałam przeprosić za tak długą nieobecność, ale nie miałam kompletnego pomysłu na kolejne rozdziały. Jednak... w końcu odrobina weny wróciła i sądzę że teraz będę mogła dokończyć to opowiadanie. Już pojutrze zaczyna się szkoła. Ale sądzę, że pierwszy tydzień będzie luźny więc chyba zdążę, skończyć dla was to opowiadanie już wkrótce. Jeśli obiecacie mi.. że pod ostatnim rozdziałem znajdą się recenzje tego opowiadania, obiecuję zacząć pisać dla was coś nowego. A mam mnóstwo pomysłów. Także liczę na was, że w końcu dodacie jakiś komentarz. ! ! O ostatnim rozdziale poinformuję was w ten sposób, że po prostu przez tytułem rozdziału napiszę "OSTATNI ROZDZIAŁ !!" i tyle :D Mam nadzieję, że dodacie jakieś recenzje.. bo inaczej będę smutna ; _ ;  Miłego czytania...



"Nasze serca były razem. I już na zawsze tak pozostaną. Związek jaki nas łączy jest wyjątkowy. Jego serce jest zamknięte i niedostępne, odrzuca wszelkie inności jakich nie miał teraz. Jednak ja nie poddam się i oddam mu jego prawdziwe ja, pomogę mu je odkryć"
Siedziałam na łóżku czytają tę krótką notatkę jaka znajdowała się w pamiętniku, wcześniej opisywana była w nim moja przeszłość, to co chciałam wiedzieć a teraz nagle zaczął jakby pisać non stop. Każda kartka wstecz aż do tej którą czytałam ostatnio, była zapisana dokładnie tak jak przeżyłam tamte dni.... moje uczucia i myśli w nim były... wszystko. Zaciekawiło mnie jego działanie. Postanowiłam przejrzeć kilka kartek do przodu... pomyślałam że w mojej przyszłości może być coś istotnego co powinnam wiedzieć już teraz. I faktycznie, przedostatnie kartki pamiętnika były zapisane "świetne uczucie mi towarzyszy, piękna pieśń dochodzi do mych uszu, kołyszę się lekko na krawędzi najwyższego budynku, słysząc melodię skomponowaną przez ich krzyk... niebiański ogień płonie ponad miastem, wszystko wygląda jak wielka świeczka. Tuż nad miastem światło niebios.. a z niego zstępujące anioły z swymi orężami ze srebra schodzące na ratunek światu. A moi towarzysze...  moje siostry i moi bracia, z swą nienawiścią ruszają na nich.. krew lejąca się potokami, na głowy bezużytecznych prostych ludzi, uciekających w popłochu z przerażeniem, krzyczący 'apokalipsa' a tak na prawdę, to po prostu kara... za nas, za to co nam zrobiono, bo przecież nasze grzechy... są przez nich, przez głupi rodzaj ludzki.  Cudowne uczucie towarzyszące mej duszy, gdzieś w niej tliło się maleńkie poczucie winy, względem tych których kocham. Odzyskałam (fragment zdania był zamazany, tak jak przedtem.) a teraz walczę przeciw tym dla których starałam się wcześniej czy to nie ironia ? " dalej już nie było nic napisane. Było już późno,odłożyłam pamiętnik i udałam się do łazienki. Wykąpałam się po czym stanęłam przed lustrem, woda ściekała mi po twarzy, widziałam we własnych oczach coś czego wcześniej nie było.. ciemność wychodzącą prosto z mojego serca, moje oczy były ciemne a pod nimi malowała się sina barwa, jakbym nie spała kilkanaście dni z rzędu, wyglądałam jak głodny wilk widzący tuż przed sobą smakowitą zdobycz, której nie mogłam sięgnąć, zamknęłam oczy po czym odkręciłam zimną wodę i przemyłam sobie nią twarz, mimo że dopiero co brałam kąpiel. Spojrzałam na siebie ponownie, było już dobrze... cały czas patrzyłam sobie w oczy rozmyślając nad tym co było w pamiętniku... to chyba nie było o mnie, jak mogła bym walczyć z tymi dla których się staram ? Nagle zauważyłam coś w rogu łazienki, ciemną postać w kapturze owianą ciemną mgłą, ten ktoś podniósł rękę w swoim kierunku, z nadgarstka zsunęła się tej osobie bransoletka... wyglądała dokładnie jak moja, czarny rzemyk z czerwonym kryształkiem po środku,  a po obu jego stronach srebrne koraliki wysadzane sztucznymi diamencikami. Odwróciłam się zaskoczona, spod kaptura ujrzałam tylko uśmiech, po chwili ta osoba zniknęła... wyszłam z łazienki roztrzęsiona. "O co chodzi.. co to było" przeraziłam się... najpierw te oczy, następnie ten ktoś. Shein spojrzał na mnie z nad książki, Cry zauważając jego poruszenie podążyła za jego wzrokiem, wprost na mnie... Cry zerwała się z łóżka i podeszła do mnie szybko. Podniosła moją głowę za brodę i dokładnie przyjrzała się całej mojej twarzy, następnie oczom... nie mogłam się ruszyć, byłam przerażona. Gdy puściła moją twarz, sama nie wiem czemu cały czas powstrzymywałam łzy.. niby nic strasznego, ktoś w łazience , dziwne zwidy w lustrze. Ale w sercu czułam takie przerażenie jakbym zobaczyła samego szatana. Rzuciłam się na Cry, z zaskoczenia nie wiedziała co ma zrobić, ja oczywiście jak małe dziecko zaczęłam płakać. Shein do nas podszedł, czułam jak ktoś głaskał mnie po głowie, nie miałam pojęcia czy to Cry czy Shein... ale czułam się jakbym była wtulona w mamę, tak zawsze było w filmach... mała dziewczynka wystraszyła się czegoś i pierwsze do kogo biegła to była mama, wtulała się w nią mocno przerażona, a ona odwzajemniała bez pytania jej uścisk i dla uspokojenia małej córeczki głaskała ją po głowie. Niby krótko znałam Sheina i Cry, ale... czułam jakby byli przy mnie zawsze. Sama nie wiem jak to się stało, ale zasnęłam. Być może nie pamiętałam co działo się po tym, albo zasnęłam w trakcie. W sumie nie ważne... ale obudziłam się w łóżku Cry, była do mnie przytulona, nie zdążyła się nawet przebrać w piżamę... Shein siedział przy łóżku, z zwieszoną głową. Spał. Starałam się przypomnieć co takiego wczoraj właściwie zaszło po moim wyjściu z łazienki, ostatnie co pamiętałam to to że wybuchłam histerycznym płaczem. Delikatnie uwolniłam się z czułego uścisku Cry, i wyszłam na taras. Był już ranek, wróciłam na chwile do środka by przykryć zarówno Cry jak i Sheina. Po czym wróciłam na taras, ptaki śpiewały, a pogoda była świetna. Chłodniejsza niż poprzedniego dnia, ale delikatne promienie słońca i letni wietrzyk komponowały się idealnie, przyjemna atmosfera... spojrzałam na ogród na przeciwko naszego tarasu.  Beatrise ganiała się z swoim psem po ogrodzie, ostatniego wieczoru kiedy się poznałyśmy... w końcu dowiedziałam się czym była ta futrzasta kulka. Oparłam się o swoje ręce i przyglądałam jej zabawie... znów myślałam o tej zjawie z wczoraj i swoich oczach... przypomniał mi się również zapis z pamiętnika, o osobie cieszącej się z szerzącej śmierci. Dziś miałam spotkać się z Sky'iem... pracować nadal nad jego wspomnieniami, nad jego prawdziwym ja, choć tak na prawdę nie chciałam nigdzie dziś iść. Nie miałam wyboru, bo obiecałam przecież. Ubrałam coś na siebie i miałam iść do łazienki, ale.. wspomnienie z wczoraj, zmroziło mi krew w żyłach. Postanowiłam zabrać szczoteczkę do zębów i szczotkę do włosów do Sky'ia... i skorzystać z jego łazienki, tak zrobiłam. Sheinowi i Cry zostawiłam kartkę "Jestem u Jasona. wrócę po południu. Dziękuję za wczoraj" i wyszłam. Stanęłam po bramą i zadzwoniłam w dzwonek "halo?" odezwał się głos... "To ja, Aria... " Beatrise wróciła do domu, głos należał do niej... "Oooh, to ty... wejdź prosze" brama się otworzyła, i weszłam do środka, w drzwiach werandy stała już Beatrise, uwielbiała czarne falbankowe sukienki, i dziś była w takiej.
- Witaj Beatrise. Przepraszam... ale czy mogę skorzystać z waszej łazienki za nim zobaczę się z twoim bratem ? - to musiało brzmieć idiotycznie, ale co mogłam zrobić...
- Oczywiście, coś się stało ? blado wyglądasz... - Beatrise była drobna i niska.. wyglądała jak dziewczynka z gimnazjum, ale tak na prawdę była już dorosłą kobietą, starszą ode mnie o dwa lata, jej blond loczki odejmowały jej lat, plus jej stroje... wyglądała jak mała księżniczka. Ale to wszystko bardzo do niej pasowało, dziwnie by wyglądała w normalnych ubraniach.
- Nie, nic się nie stało, w naszej łazience jest jakaś awaria i tak jakoś..
- Rozumiem, jestem trochę zajęta więc nie mogę wskazać ci osobiście drogi, idź schodami na górę i białym korytarzem prosto przedostatnie drzwi po lewej to moja łazienka, masz tam wszystko czego ci potrzeba... proszę mi wybaczyć - minęła mnie i udała się schodami na górę. Ich dom zbudowany był tak, że wchodząc od razu przez drzwi znajdowało się w ogromnym salonie.. w ogóle większość domu wyglądała jak pałac, wikwintne dywany i pięknie ozdobione ściany, na których wisiały obrazy pięknych krajobrazów, zwierząt czy innych pięknych rzeczy. Salon był ogromny dlatego że po obu jego stronach znajdowały się balkony, które były wsparte ogromnymi kolumnami, zarówno z lewej jak i z prawej części salonu znajdowały się schody którymi można było się dostać do skrzydeł budynku. Lewa część budynku to była część "pracownicza" jak to nazwała to Beatrise... znajdowały się tam gabinety jej rodziców i sale muzyczne, taneczne i tak dalej.. zaś prawe skrzydło budynku... było poświęcone na sypialnie i łazienki. Właśnie tam miałam iść, udałam się szybko tam gdzie wytłumaczyła mi Beatrise. Jej łazienka była ogromna, ściany były złoto białe, tam gdzie normalnie stała by malutka umywalka stało wielkie lustro, które było zastawione różnymi malowidłami, pędzelkami i perfumami, "rozumiem...."  Beatrise lubowała się w malowaniu, miała dziwny styl ubierania, ale makijaż zawsze miała piękny, jak to powiedziała "maluję się zależnie od mojego humoru... " to tak jakby malowała na swojej twarzy obraz. Tak to widziałam. Sama niewiele się malowałam... nie lubiłam tego, z ubraniami też nie miałam problemu.... brałam co wpadło w rękę i tyle, może przesadzam, ale zawsze szybko się ubierałam nigdy nie miałam tego problemu "oooo w co ja się ubiorę, nic nie ma..." mimo że szafa pękała w szwach. Uczesałam włosy, umyłam zęby i twarz.. po czym odświeżona, oparłam się rękoma o stoliczek przed lustrem, i spojrzałam na siebie... wyglądałam normalnie, rozejrzałam się w lustrze czy tak jak wczoraj coś za mną nie stoi, ale wtedy była noc, a teraz dzienne światło aż oślepiało. Westchnęłam i zamknęłam oczy chcąc przemyśleć co mam powiedzieć dziś Sky'iowi... czy tam Jasonowi... sama już nie wiedziałam jak mam go nazywać. Wtedy do łazienki wparował półnagi Haru.... był w samych gaciach, nieświadomie odwróciłam w jego stronę głowę, spojrzałam na niego i obejrzałam go od góóóryy do dołu. Rozciągną się w drzwiach i zaspany już miał się rozbierać kiedy odchrząknęłam... spojrzał na mnie a kiedy w końcu dotarło do niego że tu jestem... wrzasną zdziwiony..
- COOO TY TU ROBISZ !?!?!
- Nie krzycz tak, włamałam się wiesz ??
- No nie żartuj sobie ! jak tak bardzo chciałaś zobaczyć mnie nago to trzeba było normalnie a nie jak zbok jakiś stać w czyjejś łazience... !
- Przyszłam zobaczyć Sky'ia nie Ciebie ! ! idioto !
- Sky'ia  ?!
- Em... to znaczy Jasona !
- Ale to mimo wszystko pogwałcenie mojej prywatności ! Co jakbym już był pod prysznicem ?
- Nie jesteś. A po za tym, to łazienka Beatrise... i pozwoliła mi z niej skorzystać
- Ta mała... - ściskał coś w powietrzu jakby udawał że to ona
- W każdym razie... gdzie Jason ?
- Śpi jeszcze. Całą noc śniły mu się jakieś koszmary , zasną dopiero nad ranem... Idź już sobie ! chciałbym wziąć prysznic..
- Przydało by się byś zaczął nosić normalne spodenki do spania, a nie.. um, śpisz tak sobie, prawie nago
- Gdzie ty się gapisz ! To moja sprawa w czym śpię... śniąca panno
- Śpiąca co?
- To. Idź sobie !
- Idę idę. Miłej kąpieli .. - zaśmiałam się złośliwie.. co on sobie myśli? ja miałam przyjść zobaczyć go nago? i jeszcze prosić. Haha... dobre żarty. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Po zamknięciu drzwi usłyszałam tylko jak mamrocze coś do siebie. Skoro Sky spał ... musiałam trochę zaczekać, poszłam do salonu i usiadłam przy stole. Puffy, bo tak nazywał się pies Beatrise, zaczepiał mnie do zabawy... w końcu pomyślałam, czemu nie... i wyszłam z nim na dwór, zaczęłam się z nim bawić. Gdy nagle wróciły wspomnienia z Chuckym... psie którego przygarnęliśmy w sierocińcu.. był z nami przez jakiś czas... a potem zachorował i niestety... odszedł. Zatrzymałam się i uśmiechnęłam do Puffy'ego...  pogłaskałam go po mordce. Była jeszcze 10:00... postanowiłam pozwolić Sky'iowi pospać jeszcze trochę..






sobota, 12 lipca 2014

12 lipca 2014 r.  22:01

Rozdział XI ~ Od początku... 

Udało mi się zwrócić kilka wspomnień Sky'iowi. Gdy było po wszystkim, siedział bez słowa na ziemi, a ja odwróciłam się i chcąc odejść powiedziałam mu :
- To wszystko co mogę dla Ciebie teraz zrobić. Lepiej będzie jak zatrzymasz wisiorek, ale uważaj na niego. Przepraszam, że zrujnowałam Ci teraźniejsze życie, ale chyba lepiej znać prawdę niż żyć w kłamstwie. - nie odezwał się, ale to chyba nawet lepiej
Postanowiłam wrócić do hotelu na piechotę, nie miałam zamiaru znosić niezręczności jaka panowała by w samochodzie, wybraliśmy się na randkę... a ja zmieniłam ją w koszmar. Ale było tak jak powiedziałam, lepsza jest prawda niż kłamstwo. Gdy byłam w połowie drogi zaczęło lać, nie zdziwiło mnie to.. zasłużyłam sobie. Byłam przygnębiona, nie mogłam się pogodzić z tym, że wreszcie był chłopak z którym się dogadywałam. A na potrzeby tego wszystkiego to zniszczyłam. Weszłam do pokoju i rozejrzałam się po nim, było ciemno... nikogo nie było, zapaliłam światło. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać czy aby nie za szybko mu powiedziałam. Było mi po prostu smutno i przykro...
Mijały dni, a Sky się nie odzywał. Przestałam wychodzić na taras, nie czułam potrzeby widywania się ze światem. Nie rozmawiałam nawet z Sheinem a tym bardziej z Cry, Shein pytał kilka razy czy chcę pogadać , ale po co się dzielić czymś takim, oczywiście wytłumaczyłam jak to było i co się wydarzyło. Ich reakcja była oczywista, ale ze względu na moje samopoczucie, nie przejęłam się tym wcale. Wkurzało mnie to oczekiwanie, "właściwie po co nam Sky"... zaczęłam szukać wymówek na to, że nie udało mi się go sprowadzić z powrotem jak i na to, że po prostu chciała bym to wszystko przyspieszyć, a nie mogłam. Co prawda nie rozumiałam braku pośpiechu ze strony Sheina i Cry... wiedźmy za pewne robiły co chciały, a my sobie odpoczywaliśmy w hotelu. Zapytałam o to Sheina, był zdumiony, że się do niego odezwałam, ale oznajmił mi, że nie ma co się spieszyć.. mogli byśmy tylko wszystko pogorszyć, a wiedźmy nie zrobią nic gorszego niż przez ostatnie 18 lat, powiedział też, że mogli byśmy się bardziej martwić gdyby Eterish się otworzyło, ale od niemal kilku lat nie było takiego przypadku. Odpowiedź nie zadowoliła mnie za bardzo, oczekiwałam że powie mi abym się pospieszyła, bo inaczej świat aniołów i świat ludzi zostaną zniszczone i wszystko zależy od tego jak szybko zareagujemy. Jednak świat nie był jak film czy bajka... mimo pewnego zagrożenia, my  nie robiliśmy nic.
Nastał niesamowicie gorący dzień, słońce smażyło od siódmej rano. Nie można było wyrobić, Shein i Cry od rana relaksowali się w wielkim basenie, który kupili dwa dni wcześniej, a ja siedziałam pod parasolem i próbowałam różnych zaklęć, które zapamiętałam. Usłyszałam w pewnym momencie śmiechy... wyjrzałam na ogród siostry "Jasona"  i ujrzałam ją biegającą za jakimś maleńkim zwierzątkiem, był tak puchaty, że po prostu nie mogłam dojść czy to kotek czy pies. Ja wolałam koty , były bardziej  przyjacielskie, oddane i bardziej uczuciowe od psów. Gdy spojrzałam na schody od werandy ujrzałam na nich Sky'ia... przyglądał się czemuś, po przyjrzeniu się bardziej zauważyłam, że był to wisiorek który mu dałam i który wprawdzie mu się należał, ale jednak był ode mnie... . Nagle zza zasłony, wejścia na werandę wyszła wysoka brunetka i usiadła koło niego, objęła go najpierw ramieniem a potem zbliżyła się do niego, patrząc tak zwanym namiętnym wzrokiem, on też na nią patrzył... przez głowę przebiegła mi myśl z tamtego ranka kiedy byliśmy ze sobą tak samo blisko, a nawet bliżej... zasmuciło mnie to, ale co mogłam zrobić. Nie mogłam kazać mu po prostu uwierzyć w to wszystko od tak. Spojrzał na mnie, nie miałam zamiaru uciec, ale wyprostowałam się i patrzyłam na niego, po czym przeniosłam swój wzrok na jego bawiącą się z zwierzątkiem siostrę. Kątem oka dostrzegłam, że on nadal patrzy... postanowiłam, że ja nie odezwę się do niego pierwsza, powiedziałam sobie też, że jeśli to on przyjdzie pierwszy i poprosi o pomoc z tym wszystkim to mu pomogę. W tym wszystkim była jedna dobra rzecz, wróciłam do dawnej siebie... od tamtego czasu gdy pierwszy raz przyśnił mi się ten sen, dostałam ten pamiętnik i wisiorek stałam się mazgajowata i strasznie uczuciowa. Zaczęłam normalnie rozmawiać z ludźmi i być ufna... nawet, przez chwilę miałam nadzieję, że Sky czy może raczej Jason, mnie wtedy pocałuje... ale tak się nie stało, i dobrze. Po dłużej chwili obserwowania i dochodzenia czym w końcu jest to zwierzątko, odwróciłam się, ale za nim to zrobiłam spojrzałam na Sky'ia... w ostatniej chwili nasze oczy się spotkały, lecz ja ... wróciłam do środka. Postanowiłam udać się na spacer... przejść się, przemyśleć po raz kolejny to wszystko. Pomyśleć dlaczego mnie musiało spotkać coś takiego, anioły, archanioły jakieś poświęcenia i zaklęcie... po co to wszystko ? Było okropnie gorąco i starałam się nie patrzeć przed siebie, bo słońce strasznie raziło w oczy ... wcześniej miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie, ale nie zwróciłam na to większej uwagi, w pewnym momencie zderzyłam się z kimś, upadłam i kapelusz spadł mi z głowy.
- Oh, przepraszam zagapiłem się - spojrzałam na siebie, był to uroczy blondyn... wyglądał jak Sky tylko, był krótko ścięty i miał na imię.... - jestem Haru... przepraszam jeszcze raz ogromnie za moją nieuwagę
- N-nic się nie stało... - pomógł mi wstać, zauważyłam za nim dwie wielkie walizki
- Proszę, pozwól się zaprosić na zimną herbatę, albo lodową granitę ?
- Nie dziękuję, przepraszam ale jestem nieco zajęta.
- Proszę wybaczyć, dziś właśnie wróciłem z Anglii i no..
- Czyżbyś miał na nazwisko Reynolds, i był spokrewniony  z Jasonem i jego siostrą ?
- Znasz ich ? , to moi kuzyni.. - powiedział zdziwiony
- Miałam do czynienia z twoim kuzynem, Jasonem...
- Rozumiem, jesteś jego.. przyjaciółką?
- Raczej daleką znajomą, wybacz ale muszę już iść. Pozdrów Jasona ode mnie..., przepraszam za to  - podniosłam kapelusz z ziemi i ominąwszy go poszłam dalej, odprowadził mnie kawałek wzrokiem, a potem zwyczajnie dalej targał swoje walizki do rezydencji Reynoldsów. Idąc usłyszałam tylko "Witaj w domu Haru ! ! " głos należał do siostry Jasona, przestałam już postrzegać go jako Sky'ia... wręcz traciłam nadzieję, że uda mi się go odzyskać. Usłyszałam coś jakby ktoś biegł za mną pomyślałam sobie "pewnie jakiś biegacz turysta", gdy się obróciłam okazał się być to "Jason"
- Porozmawiasz ze mną proszę...
- Słucham ...
- Ja.. przepraszam, byłem oszołomiony, bo-
- Nie musisz mi się tłumaczyć... postąpiłam nieco za szybko, więc nie dziwię się twojej reakcji
- Czemu się nie odzywałaś ?
- Postanowiłam, że poczekam aż ochłoniesz, pomyślałam, że przyjedziesz jak będziesz gotów na to wszystko...
- Rozumiem. Chciałem więc Cię o coś poprosić...
- O co takiego ? - zapytałam o to dla pewności, mimo że na 90% wiedziałam o co chodzi
- Chcę dalej próbować... chcę odzyskać kontrolę nad moim życiem
- Zgoda. Trochę Ci to zajęło, zaakceptować to wszystko...
- A Tobie ile ?
- Niemalże od razu, zaczęłam szukać odpowiedzi...
- Poważnie ?
- Tak, od naszego ostatniego spotkania, wróciłam do dawnego ja... byłam to znaczy  teraz znów jestem, opanowana i gotowa na każdą ewentualność.
- Skoro tak, zacznijmy od nowa. Jestem Sky i szukam siebie ? - zaśmiałam się, to brzmiało tak banalnie
- Jestem Aria, i zamierzam Ci pomóc jak tylko mogę. - Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Sky zaprosił mnie do siebie do domu na herbatę, bym mogła poznać jego siostrę i kuzyna na którego już wpadłam. Nasza praca zapowiadała się owocnie, oboje mieliśmy powód by wierzyć w absolutnie wszystko co usłyszymy na temat... siebie. Gdy wróciłam wieczorem do hotelu, przysiadłam na łóżku i... pierwszy raz od dłuższego czasu ponownie otworzyłam pamiętnik...

piątek, 11 lipca 2014

11 lipca 2014 r.  16:30

Rozdział X ~ Wyznanie 

-Szukałam Cię bracie, gdzieś Ty był  ?
- Wyszedłem na dwór, chciałem się przewietrzyć... nie mogłem spać
- Ostatnio źle wyglądasz, i często mówisz przez sen... kim jest ta Evelyn o której tak często śnisz ?
- Sam nie wiem, śni mi się ten sam sen już od tylu dni... a ja nie mam pojęcia co on oznacza.
/Siedzieliśmy przy stole , Beatrise nalewała herbaty z mięty. Usiadła na przeciwko mnie przeciwko mnie przedtem podając mi filiżankę z herbatą,  patrzyła z ciekawością na mnie...\
- Bracie.. wiem, że nie lubisz ze mną  rozmawiać, ale musisz. Jeśli coś Cię trapi powiedź mi.
- Pogniewasz się.
- Na pewno nie, a teraz słucham co Ci się śni...
- Musisz obiecać ...
- Obiecuję
- Dobrze. Zacznijmy od snu... śni mi się ciągle, że spadam skądś gdy patrzę w górę widzę kobietę i mężczyznę, którzy się obejmują... kobieta krzyczy " opiekuj się Arią"  mężczyzna milczy, patrzy tylko sędziwym wzrokiem, a gdy spoglądam na swoje ręce widzę dziecko w moich ramionach, maleńkie... a wokół nas jest pełno piór... a wczoraj gdy powiedziałem, że zobaczyłem anioła, miałem na myśli dziewczynę na tamtym tarasie, dziś... przyszła do ogrodu, rozmawialiśmy chwilę... przedstawiła się jako Aria. To chyba nie przypadek ?
- Spotkałeś się z dziewczyną w naszym ogrodzie  ? - była wyraźnie zła.
- Wiedziałem...
- Spokojnie, nie jestem zła.- zaprzeczyła, ale była - Pytam tylko. Co do snu.. to na prawdę dziwne, spadasz i trzymasz dziecko... może powinieneś iść do psychologa ?
- Do psychologa po co ?
- Ile to już trwa ?
- Od kilku dni...
- Czy nie od wypadku ? - miała rację, zaczęło się to w dniu wypadku, od wtedy miałem te dziwne sny...
- Masz rację, ale...
- W takim razie dziś jedziemy do Springs do Pani psycholog Reyes.
- Dziś nie mogę...
- Czemu niby ?
- Umówiłem się z Arią, chcę.. chcę wiedzieć czy ona ma coś wspólnego z moimi snami..
- Od razu wyskocz jej, że Ci się śni... to na pewno się dowiesz
- Powiedziałem jej to i nie wydawała się być zaskoczona... w dodatku, od razu... poczułem coś będąc przy niej... a to przecież od tak się nie dzieje nie ?
- Oczywiście, że nie... zawsze byłeś takim outsiderem, a teraz nagle podoba ci się dziewczyna ?
- Czuję, że mogę jej ufać i być przy niej sobą...
- Nawet mnie nie ufasz... a ufasz dziwnej dziewczynie z hotelu ?
- Nie umiem tego wytłumaczyć, w dodatku ... - "mogę ci zaufać ? " wspomniałem jej prośbę, bym zachował jej tajemnice dla siebie - Niee nic..
- Ukrywasz coś?
- Nie ważne, idę spać... chcę być wypoczęty
- Dobrze - śledziła mnie wzrokiem, poszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku, miałem kilka godzin by się przespać.

Obudziłam się koło południa, Shein leżał jeszcze w łóżku, a Cry zamówiła śniadanie. Postanowiłam spróbować ją przeprosić, ale jakoś nie mogło mi przejść przez gardło słowo "przepraszam" skierowane do niej, zastanawiał mnie jej spokój, ze skupieniem nakładała sobie jedzenie i przyglądała się swojemu talerzowi, wstałam z łóżka, sięgnęłam po torbę z ubraniami i kosmetykami i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam po czym uczesałam włosy, umyłam zęby... pomalowałam się lekko. Ubrałam białą koszulkę na ramiączkach z koronki i beżowe spodenki. Dziś był wielki dzień... musiałam opowiedzieć Sky'iowi o aniołach, choć sama zbyt wiele o nich nie wiedziałam, ale skoro mu kogoś przypominam... sądzę, że musiał mnie sobie przypominać. Gdy wyszłam z łazienki Shein stał już na nogach, właśnie ścielił łóżko, szykował się na spotkanie z odnalezionym poprzedniego dnia czarodziejem, musiał z nim omówić warunki ich umowy. Cry jak zwykle coś czytała, pierwszy raz widziałam jak ma okulary.
- Pamiętasz co masz zrobić, Cry ? - zapytał Shein
- Pamiętam. Na razie słabo się czuję...
- Po co ci okulary ? - zapytałam , spojrzała na mnie.. musiała mi się chwilę przyjrzeć za nim zrozumiała
- Cóż...
- Pogorszył jej się wzrok, zeszła prosto z nieba na ziemię... i jedyne co pozwala jej u przetrwać to przywiązanie twoją krwią, musisz podać jej świeżą...
- Rozumiem... daj fiolkę
- Teraz fiolka nie wystarczy, ten świat wprowadził już zmiany w jej organizmie. Musisz podać jej doustnie...
- Mam pić jej krew jak te przeklęte nietoperze ? - powiedziała oburzona
- Jeśli chcesz żyć, to tak...
- Jeśli ona się zgodzi  - mówiąc to patrzyła na Sheina, ja poszłam do kuchni i rozcięłam sobie nadgarstek i wlałam tyle krwi ile tylko mogłam, jakoś niespecjalnie trudno mi to przyszło. Robiłam to już kiedyś. Podałam jej szklankę, do ręki przyłożyłam ręcznik, z obrzydzeniem spojrzała na szklankę... zatkała nos, zamknęła oczy i szybkim ruchem wypiła to. Rzuciła szklankę na łóżko i zatkała usta, by nie wypluć tego co miała w buzi. Shein podszedł do mnie i zaproponował, że opatrzy mi ranę. Gdy skończył podszedł do Cry, położył jej rękę na plecach ...
- Wszystko dobrze ? - zakaszlała, chwyciła butelkę wody ze stoliczka i wypiła trochę
- Ohydne.. obrzydliwe..
- Czego się spodziewałaś ? soku malinowego ?
- Nie żartuj, nie wiedziałam że smakuje to tak obrzydliwie...
Kiedy byłam pewna już, że Cry nic gorszego od mdłości nie grozi, zabrałam swoją torbę i wyszłam z domu. Postanowiłam się przejść za nim wyszłam z Sky'iem. Chciałam przemyśleć co powinnam mu powiedzieć... od czego zacząć... była trzynasta kiedy zadzwonił do mnie Shein i powiedział, że Sky właśnie wyszedł z domu i udał się do garażu po samochód, zawróciłam i pobiegłam pod hotel. Zdyszana usiadłam na ławce i czekałam cierpliwie. Po piętnastu minutach nadjechał Sky...
- Cześć - powiedział z lekkim uśmiechem, ja ledwo oddychając odpowiedziałam
- Hej. przepraszam... biegałam
- Widzę - uśmiechnął się szerzej, wysiadł z samochodu i otworzył z drugiej strony drzwi, gestem dłoni poprosił bym wsiadła. Gdy byłam już w samochodzie zamkną za mną drzwi. Po chwili ruszyliśmy...
- Gdzie jedziemy ?
- Pokażę Ci wspaniałe miejsce... często tam jeździłem jak byłem mały, z rodzicami i siostrą - zasmuciło mnie to , wydawało mu się, że żyje na tym świecie od zawsze, gdy tak na prawdę był jednym z posłańców najwyższego.
- Muszę ci coś powiedzieć. - postanowiłam zrobić to teraz, po co miałam czekać - możesz mi nie uwierzyć, ale lepiej byś... wiedział.
- Ja również chciałem Cię o coś spytać...
- Pozwól, że najpierw zadam ci parę pytań...
- Oczywiście
- Więc.. jak się nazywasz, skąd pochodzisz i jakie jest twoje nazwisko ?
- Em.. - był zmieszany, ale odpowiedział - Jason Reynolds, pochodzę zAnglii i mieszkam w stanach od czterech lat...
- Oczywiście. Czy miałeś jakieś dziwne sny, przebłyski jakieś wizje ?
- Tak. Śni mi sie pewien sen, wciąż i wciąż .... - zamknęłam oczy.. chciałam się rozpłakać, ale powstrzymałam się
- Jaki to sen ? - spojrzał na mnie dziwnie
- Cóż... - opowiedział mi od początku do końca... śniła mu się sytuacja kiedy musiał mnie zanieść na ziemię
- Rozumiem. Wczoraj powiedziałeś, że wydało Ci się , że jestem aniołem. Prawda ? - był coraz bardziej skołowany, widać było, że nie wie o co chodzi... ale po każdym pytaniu brał się w garść i odpowiadał...
- Tak, po prostu oszołomiło mnie twoje piękno.. i -
- To nie przypadek Jason, że się spotkaliśmy... i to nie przypadek, że kobieta ze snu prosi Cię byś zajął się dzieckiem o tym samym imieniu co ja.
- Jak to ?
- Mam na imię Aria, moją matką była Evelyn... wraz z jej mężem a moim ojcem Rey'em, poprosili Cie byś zaniósł mnie w bezpieczne miejsce na ziemi. Twój sen , to prawdo podobnie podróż z ogrodów anielskich, na ziemię. Ja jestem archaniołem, jak wcześniej moja matka - patrzył na mnie z niedowierzaniem - Ty z kolei jesteś aniołem i przyjacielem moich rodziców. Podejrzewam, że nie potrafiłeś dogadać się z ludźmi, prawda ? - chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił. Pomyślałam, że spróbuję użyć zaklęcia, którym przekazała bym mu moje wspomnienia, ale to było by zbyt ryzykowne gdyby zobaczył zbyt wiele na raz ... siedziałam w milczeniu, od patrzył na swoje ręce... w końcu odezwał się
- Jak to aniołem ... ja aniołem ?
- Wiem, że trudno ci w to uwierzyć. Mnie też było trudno w to uwierzyć, aż sama nie.. nauczyłam się pokazywać skrzydeł. Gdy to zrobiłam... byłam pewna. Wybacz, że psuję ci dzień... i wszystko właściwie. Ale... bardzo Cię potrzebuję, jako... Sky'ia. Nie chcę też tracić Ciebie takiego, ale... nie mam wyboru.
- Pokazałaś skrzydła tak ? czy ja.. też mogę to zrobić ?
- Niby tak, ale .. musisz w nie wierzyć... a chyba trudno ci to teraz przyjdzie. Jednak jeśli Ci to pomoże, pokażę ci swoje - spojrzałam na niego. Patrzył na mnie spanikowanym wzrokiem, ale skiną głową. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się gdzieś gdzie nikt nas nie zobaczy. Skupiłam się i wyobraziłam sobie moje skrzydła, piękne, białe... skrzydła. Kiedy ja tak stałam , moje skrzydła się wyłoniły a on patrzył na nie z totalnym szokiem. Opuściłam ręce i spojrzałam na niego. Klęczał na ziemi, patrząc na podłoże. Podeszłam do niego i dotknęłam jego ręki..
- Wiem jak trudno Ci w to uwierzyć. Kilkanaście dni temu, sama w to niezbyt wierzyłam, ale to wszystko prawda. Teraz...  oddam ci twoją własność, i lepiej byś odpowiednio się nią zaopiekował. - poszłam po torbę do samochodu wyjęłam z niej wisiorek i włożyłam go w jego rękę. - to czy uwierzysz w to wszystko... to wyłącznie twoja sprawa, ja jeśli będziesz chciał pomogę Ci.
- Chcę w to wierzyć, ale.. jakoś.
- Załóż go, spróbujemy czegoś...
- Czego ?
- Jeśli go założysz. Ja wymówię zaklęcie, i być może wspomnienia w nim zamknięte do Ciebie wrócą, co Ty na to ? - spojrzał niepewnie na wisiorek po czym założył go, zaklęcie było długie i wymagało niesamowitego skupienia.

 "Co czekało nas dalej ? czy uda mi się przywrócić wspomnienia Sky'ia..."

czwartek, 10 lipca 2014

10 lipca 2014 r.  22:27

Rozdział IX ~ Bliskość...

Wstałam o świcie. Wyszłam na taras, napawałam się świeżym powietrzem i pierwszymi promieniami słońca. Pokój Sky'ia nie był normalnym pokojem, jak to w nowoczesnych domach... pokój nie miał normalnych ścian, zamiast tego były wszędzie okna, chyba nie martwił się o to co kto w nim zobaczy, bo wszystkie okna były odsłonięte, widać było cały pokój ... zauważyłam zapalone światło, odruchowo położyłam głowę na rękach i przyglądałam mu się. Siedział na łóżku bez koszuli, przeglądał coś na laptopie, po chwili dostrzegł mnie.. ale ja się nie poruszyłam. Wstał, pogrzebał w szufladzie biurka, wyją z niej blok i flamaster... napisał coś na kartce i przyparł ją do szyby "Witaj aniołku"
uśmiechnęłam się, pomachałam mu w odpowiedzi.. "Masz chwilę ? " spojrzał na mnie oszołomiony, gdyż stanęłam na murek tarasu i zeskoczyłam do ich ogrodu... gdy spojrzałam na jego pokój, wskazałam ręką na mały staw w drugim rogu ogrodu. Poszłam tam, po chwili zjawił się tuż za mną...
- Witaj nieznajoma
- Witaj - powiedziałam wstając, starałam się wyglądać poważnie... uśmiechnęłam się lekko - czemu mi się tak przyglądasz ?
- Przypominasz mi kogoś... - powiedział chwytając kosmyk moich włosów....
- Naprawdę ? kogo takiego.. ?
- Dziewczynę ze snu... tak myślę, nie pamiętam jak wyglądała dokładnie..
- Jesteś dość otwarty, skoro mówisz takie rzeczy nowo poznanej osobie
- Mam na imię Jason..
- Ja jestem Aria...
- Gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem, na prawdę pomyślałem, że jesteś aniołem...
- Dziękuję, wydajesz się być bardzo miły... - zbliżył się do mnie, od jego twarzy dzieliło mnie parę centymetrów, patrzyłam mu w oczy
- Mogę ci zaufać ? - szepnęłam
- Oczywiście - odpowiedział jeszcze ciszej
- Pokażę ci coś niesamowitego, tylko się nie wystrasz... - cały czas szeptaliśmy
- Obiecuję...
/Zamknęłam dłoń , wypowiedziałam zaklęcie... poczułam chłód w ręce, gdy ją otworzyłam był w niej maleńki płatek śniegu "Woow" powiedział cicho gdy to zobaczył, "to nie wszystko" ... wypowiedziałam jeszcze jedno zaklęcie i płatek śniegu wystrzelił ponad nas... a z niego zrobił się śnieg. Przyglądał się temu oszołomiony, spojrzał na mnie i zapytał : \
- Wierzysz w przeznaczenie ?
- Trochę..
- Sądzę, że... przeznaczone było nam się spotkać
- Tak ? - przechyliłam głowę, on odgarną mi włosy z twarzy i zbliżył się do mnie... był niebezpiecznie blisko, ale... nagle odsunął się gwałtownie, jego siostra wyszła przed dom
- Braciszku ! gdzie Ty jesteś ? - przyparł mnie do żywopłotu, był tak blisko... czułam jego ciepło, gdy się odwrócił do mnie dzieliła nas tak mała odległość, że szczerze mówiąc bałam się co stanie się dalej, jego siostra wróciła  z powrotem do domu...
- Wybacz, gdyby Cię tu zobaczyła... - szepną
- To nic.. rozumiem - trzymałam ręce na jego klatce.. miał tak piękne oczy, że... nie mogłam oderwać wzroku. Musiałam ochłonąć, zamknęłam oczy... pocałował mnie w policzek, otworzyłam oczy.. po czym on zbliżył się do mojego ucha.
- Chyba powinnaś wracać, ktoś Cię szuka... - wskazał palcem na taras, złapałam się za głowę...
- To brat.. - powiedziałam
- Na pewno ? - zapytał trzymając mnie za rękę
- Tak. - poczułam niewiarygodną pewność siebie - mam nadzieję, że przeznaczenie każe się nam spotkać jeszcze raz... - przesuną palcami po moim ramieniu, ja zacisnęłam rękę wokół jego dłoni
- Również mam taką nadzieję, dzisiejszy...dzień mam wolny, co powiesz na... randkę, tylko Ty i ja ?
- Zgoda.. - powiedziałam bez zawahania
- To niesamowite uczucie...
- Masz rację - zbliżyłam się do niego - czuję... jakbym znała Cię od zawsze
- Ja tak samo... - stał już tak blisko...
- Powinnam iść, za nim twoja siostra tu wróci...
- Przyjdę dziś po Ciebie..
- Będę czekać
Cofną się o krok, powoli skierowałam się do bramy.. za nim wyszłam spojrzałam na niego. Patrzył na mnie i machał mi na pożegnanie... wracając do pokoju cała drżałam, nie z zimna... tylko z tego co poczułam będąc tak blisko niego. Wyda się to dziwne, ale czuję że on czuł to samo, dlatego bez skrępowania mogliśmy być sobą... to było wspaniałe. Gdy weszłam do pokoju Shein od razu do mnie podszedł...
- Gdzieś ty była ! na śmierć się wystraszyłem...
- Mówiłam Ci, że nie chciałam by dowiedział się o was prawda ? , ale widział....
- Widział ? skąd ? gdzie Ty w ogóle byłaś?
- Wyszłam na taras, bo nie mogłam spać.. zobaczył mnie i napisał kartkę czy mam chwilę. Zeszłam przez taras do jego ogrodu  i spotkaliśmy się przy oczku wodnym tam w rogu... To było bardzo dziwne, ale... od razu poczuliśmy między sobą bliskość, nadal drżę na wspomnienie tego wszystkiego. Powiedział mi, że przypominam mu dziewczynę ze snu... to znaczy, że jakieś wspomnienia ma prawda ?
- Co wy właściwie robiliście ? i jaka bliskość?
- Nie muszę Ci się tłumaczyć z tego co robiliśmy, ważne.. że zaoszczędziliśmy czas na "poznawanie się". Umówiliśmy się... na dziś. Powiedziałam mu, że jesteś moim bratem... kiedy spyta kim jest ona, powiem że to twoja dziewczyna i że jesteśmy na wycieczce...
- Ja ? jego dziewczyną ?!
- Oj przestań już się dąsać okej. Tak  trzeba... wróćmy do tego co robiliście ?
- Mam ci opowiadać o każdej czynności ?
- CO WY ROBILIŚCIE !? - spojrzał na mnie jakby pomyślał, że się z nim przespałam
- Spokojnie Shein.. nic takiego tylko... staliśmy baardzo blisko siebie, bo...
- Nie mów tylko, że go pocałowałaś ? - zapytała Cry szybko podchodząc do nas
- Jejku no ! jego siostra wyszła do ogrodu i przyparł mnie do żywopłotu by nas nie zauważyła i ... potem jak poszła wyszedłeś Ty.. i wszystko zepsułeś, odsuńcie się w ogóle ode mnie... - stali tak blisko, że się dusiłam
- Zapytam po raz ostatni.. co robiliście ?
- Nic wielkiego, trzymał mnie za rękę... patrzył na mnie, pocałował mnie... w-
- POCAŁOWAŁ ?! OSZALAŁAŚ ?! - krzyknęła Cry na cały hotel
- W POLICZEK... LUDZIE !! W POLICZEK !  spokojnie... do niczego nie doszło...
- O Najwyższy... - jęknęła Cry po czym padła na łóżko
- Posłuchaj Aria, bo to bardzo ważne... nie wolno Ci go pocałować pod żadnym pozorem. Jeśli to zrobisz, możesz go stracić na zawsze...
- Dlaczego ?
- Bo jest człowiekiem, anielski pocałunek mógłby go zabić, albo sprawić go twoim sługą.. tak ślepo zakochanym w Tobie, że nie widział by świata.. jak się spotkacie powiesz mu, że nie chcesz się śpieszyć
- Może... od razu prosto z mostu powiem mu wszystko ? - spojrzałam na niego i na pogrążoną w rozpaczy Cry - stało by się coś ?
- Najwyżej uznał by Cię za wariatkę...
- Nie jeśli bym mu wszystko powiedziała... i pokazała co nieco, spójrz...
Stanęłam po środku pokoju i zamknęłam oczy, zabolały mnie plecy, przez chwilę mocno piekły, ale... po chwili usłyszałam reakcje Sheina
- Twoje skrzydła ?! ja.. jak Ty to zrobiłaś? - spytał z niedowierzaniem, Cry siedziała na ziemi i z otwartą buzią patrzyła na mnie
- Wracając od Sky'ia... byłam taka podekscytowana i miałam w sobie tyle energii, że.. pomyślałam, że spróbuję... i... udało się ! - Shein ze szczęścia rzucił się na mnie i mnie przytulił...
- To wspaniale.. jeśli się uda i Sky uwierzy , wtedy...
- Nie możemy... - powiedziała ponuro Cry
- Dlaczego ? - zapytałam
- Co jeśli.. po prostu coś mu się śniło i dziewczyna wyglądała jak Ty. A on stracił wszystkie wspomnienia...  jeśli jest całkowicie człowiekiem, to jak zobaczy twoje skrzydła... znikniesz.
- Mówiłam wam już... to na pewno Sky, i założę się, że śnił o tym samym co ja. To nie przypadek, normalnie chyba ludzie od tak by ze sobą nie flirtowali prawda ? a my... tak jakby to robiliśmy, zbliżyliśmy się... i to bardzo
- Nie możesz... iść z nim - powiedziała Cry wstając, była poważna
- Nie zabronisz mi... nie masz tutaj nic do gadania.
- Aria... uspokój się, Cry posłuchaj... wiem, że się o nią martwisz. Ale musimy jej zaufać, jeśli czuje i jest pewna tego że to Sky i że pamięta co nieco z przeszłości... to tak jest. Ani ja ani Ty nie potrafimy wyczuć bliskości Sky'ia, nawet będąc tak blisko niego, a Aria cały czas go czuje, wiem to stąd, że czuję jej drżenie. A ty nie ? spróbuj to poczuć... - Cry spojrzała na mnie, podeszła i chwyciła moją dłoń.. zamknęła oczy, po czym spojrzała na mnie z troską, złapała mnie za policzek
- Masz rację, ciągle czuje jego obecność... ale nie sądzisz, że i tak zbyt wiele ryzykujemy ?
- Aria musi nauczyć się podejmować sama decyzje
- Nawet jeśli grozi jej zniknięcie ?
- Nawet. Powtarzam, że jeśli ona tak czuje... i jest pewna. To i tak jedyne co możemy zrobić to jej zaufać... tak czy tak zrobi co zechce, jest dorosła.
- Niech robi co chce, ja... ja nie chce mieć nic wspólnego z tym
- Skoro tak chcesz... Ario, pamiętaj.. uważaj, musisz uważać...
- Spokojnie... dam radę, nie pogrążę szansy uratowania mamy , taty i Sky'ia.... nie mogła bym
- Uratowania Rey'a  ?
- Tak. Nie sądzę by najwyższy tak po prostu go zabił, wymyślił mu raczej bardzo bolesną karę, tak myślę... na wszystko przyjdzie czas. Pozwólcie mi tylko działać, a nie obchodzicie się ze mną jak z jajkiem... okej ?
- Ja Ci ufam i zawsze pomogę...
- Dziękuję
Było jeszcze bardzo wcześnie i by się uspokoić położyłam się z powrotem do łóżka. Myślałam ciągle o nim, o tym co mówił i robił... to było wspaniałe, bałam się jutra... co jeśli Cry ma racje ? Niee. Nie mogła mieć racji, ja się nie pomyliłam.... widziałam jak na mnie patrzył, to  nieuniknione, że pragnęliśmy być ze sobą. Miałam łatwiej, bo byłam archaniołem i jeśli się zakochałam to nie był to grzech... a myślę, że... kochałam Sky'ia... tak czułam, ale .. spotkaliśmy się tak na prawdę, tylko raz... chciałam poczekać. Sprawdzić...

środa, 9 lipca 2014

10 lipca 2014 r.  00:40

 Rozdział VIII ~  Uśmiech ☻

Po dotarciu do Simons, zakwaterowaliśmy się w najbliższym hotelu. Ja oczywiście miałam siedzieć w pokoju i ciągle kuć zaklęcia i wszystko inne, z Cry nie zamieniłam ani słowa od tamtej rozmowy. Shein ciągle milczy i jedyne co powtarza to to , że tak właśnie miało się stać, od wtedy... jedyne co widziałam na jego twarzy to ból. Poprosiłam by Shein opisał mi trochę rodziców... powiedział, że mama była blondynką i miała piękne duże zielone oczy, była drobną kobietą... zaś tata miał czarne włosy i brązowe oczy... i był umięśniony co za tym szło ? silny. Opowiedział mi o zainteresowaniach moich rodziców, wprawdzie anioły nie różniły się zbytnio od ludzi, prócz magią i pewnymi surowymi zasadami, mieli te same uczucia i pokusy co ludzie... ale tylko niewielka część aniołów dawała się im ponieść. Zdaniem niektórych należenie do rodu Eterpe to hańba, oznaczająca wieczny wstyd i piętno grzechu. A zdaniem innych, bycie członkiem jej rodu to chwała ukazująca nieskazitelną dobroć boga, wobec jego dzieci. Zastanawiało mnie to, kim był Bóg ... i czy kiedyś go ujrzę. Dni mijały a Shein i Cry szukali czarownika... pewnego dnia, siedziałam na krześle na tarasie i obserwowałam dwie wiewiórki bawiące się w ogrodzie niżej. Obok hotelu była wielka rezydencja a nasz taras wystawał akurat na ich ogród, codziennie bawiła się w nim drobna dziewczynka... o blond włosach, czasem bawiła się tam z swoim psem, czasem pływała w basenie a czasem śpiewała. Tamtego dnia gdy bawiły się w ich ogrodzie wiewiórki, usłyszałam pisk szczęścia... po głosie poznałam, że to właśnie tamta dziewczyna. Nie interesowało mnie zbytnio co robiła, bo była człowiekiem... ale, jej głos był na prawdę piękny, a to jak się poruszała... wyglądała czasem jak porcelanowa baletnica mająca się za chwilę rozpaść. Po chwili do ogrodu przez główną bramę wszedł mężczyzna w jasnej białej koszuli z czarnym kapeluszem na głowie... drobna baletnica wybiegła z tarasu domu i z impetem rzuciła się na mężczyznę, pod wpływem uderzenia spadł kapelusz z jego głowy, obrócił się z nią parę razy aż w końcu posadził ją na ziemi... wtedy doznałam totalnego szoku, Shein i Cry jak głupi szukali czarownika mogącego odnaleźć Sky'ia a przecież mieli mnie.. tylko ja mogłam wyczuć jego energię na tyle dobrze by stwierdzić, że to na pewno on. Patrzyłam na niego oszołomiona, nie powinien mnie zauważyć, ale rozejrzał się po ogrodzie aż w końcu spojrzał na mnie... patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę, drobna blondyneczka tuliła się i skakała wokół niego z radości, że go widzi... a on patrzył na mnie, wyglądał... jakby był zaskoczony. Po chwili dziewczyna objęła jego twarz swoimi delikatnymi dłońmi :
- Braciszku ! braciszku ! - krzyczała, ale on nadal patrzył na mnie.. nie potrafiłam się ruszyć, miałam wrażenie że jeśli to zrobię, on zniknie i okaże się to wszystko iluzją, machną do mnie ręką i uśmiechną się... z tym wyrazem twarzy nie wyglądał jak anioł pragnący wybaczenia i niemogący dotrzymać obietnicy złożonej drogim przyjaciołom. - Jason słuchasz mnie ?! na co Ty tak patrzysz ? - obróciła się parę razy... nie chciałam by mnie dostrzegła, więc się ukryłam...
- Chyba ujrzałem anioła... - powiedział po czym chwilę się zaśmiał, słysząc to po prostu nie mogłam się nie zaśmiać.. usłyszał to
- Masz piękny śmiech, aniele... - zatkałam usta ręką, to był on.. to na pewno Sky. Ucieszyły mnie jego słowa...
/To ty jesteś aniołem\ pomyślałam po czym, wyjrzałam ostrożnie zza murku tarasu... szedł z drobną baletnicą w kierunku domu...
- Nie mam pojęcia do kogo mówiłeś, braciszku... ale jak zwykle musiałeś być strasznie uroczy.. - miała racje, był uroczy, gdy się uśmiechał... i mówił takie rzeczy. Potrafiłam czuć do niego sympatię, ale tylko dlatego, że był jednym z nas... wtedy, pomyślałam... co jeśli gdy oddam mu wspomnienia to zapomni o tym. Postanowiłam zaczekać i spytać o to Sheina gdy wróci.
Cry wróciła wcześniej... przeszła przed moim łóżkiem i usiadła na swoim... przyglądała mi się jak kot polujący na mysz. Ja przeglądałam księgę z zaklęciami... umiałam już kilka, bardzo prostych. Po kilku godzinach, wieczorem... wrócił Shein, widać było że był wykończony
- Witaj, wujku... - zaśmiałam się, padł na łóżko bezsilny, wziął głęboki oddech, zamkną oczy i uśmiechną się...
- Jaki wujku ? :D
- Tak sobie żartuję. Chciałam Cię o coś zapytać...
- Pytaj.. - powiedział siadając... przysiadłam za nim i zaczęłam masować mu plecy, by mógł się odprężyć
- Powiedz... gdy anioł odzyskuje wspomnienia to... dotychczasowe przeżycia zapomina ?
- Masz na myśli, okres bycia człowiekiem ?
- Właśnie...
- Zależy w jakim stopniu utracił pamięć, ale w większości dotychczasowych przypadków.. każdy pamiętał co przeżył - ucieszyło mnie to
- Muszę ci coś powiedzieć  w takim razie...
- Słucham - powiedział odwracając się, usiadłam obok niego... i patrzyłam na swoje ręce
- Dziś gdy was nie było siedziałam na trasie.. i jak zawsze, obserwowałam mieszkającą w tej rezydencji dziewczynę ...
- Pamiętam.. baletnica tak ?
- Tak. Wyjaśniło się dlaczego nie mogłam wyczuć tutaj energii Sky'ia...
- Dlaczego ? i co ma z tym wspólnego dziewczyna ?
- Zaraz do tego dojdę. Nie czułam Sky'ia, bo go tutaj nie było... wtedy gdy Cry go namierzała faktycznie musiał tu być, ale potem wyjechał... dziś właśnie tak jak mówiłam, przyglądałam się pięknemu ogrodowi tamtej dziewczyny, gdy nagle usłyszałam jak pisnęła ze szczęścia... wybiegła do ogrodu, a do niego przez główną bramę wszedł mężczyzna... przywitali się i tak dalej... w końcu ujrzałam jego twarz. Wyglądał identycznie jak Sky... w dodatku, nie powinien mnie dostrzec, siedziałam bez ruchu na tarasie i jedynie moje oczy wystawały nad czubkiem murku, musiał wyczuć moją energię, bo... nagle rozejrzał się po ogrodzie aż wbił wzrok we mnie... wiem, że chcecie mieć stu procentową pewność, że on to on, bo inaczej możemy zawalić całą sprawę... ale ja mogę was zapewnić, że to właśnie Sky. Nie mogę pomylić go z nikim innym.
- I jesteś pewna na swoją moc, że to on ?
- Tak na pewno, w dodatku jak na ironię losu powiedział "Chyba zobaczyłem anioła"
- Poważnie tak powiedział na twój widok ? - zadrwiła ze mnie Cry, ponieważ wściekała się o to, że ją ignorujemy
- Cicho bądź, nikt do Ciebie nic nie mówił - powiedziałam, po czym wróciłam wzrokiem do Sheina
- Co Ty na to ?
- To... naprawdę wielkie szczęście, że... jest tak blisko nas. A skoro już mu się spodobałaś, to to wykorzystamy... Wiesz co powinnaś zrobić prawda ?
- Oczywiście. Wisiorek mam cały czas przy sobie, mogę mu go przekazać dopiero wtedy gdy zacznie podejrzewać, że coś jest nie tak z jego pochodzeniem i wspomnieniami... by do tego doprowadzić muszę go poznać i drążyć jego przeszłość oraz wspominać czasem o sprawach, które były kluczowymi sprawami w jego poprzednim życiu. Ale pomyślałam jeszcze o czymś...
- Widzę, że odrobiłaś lekcje. To świetnie, co to za coś ?
- Skoro Sky uwielbiał czarować,  bo uwielbiał prawda ?
- Uwielbiał ? on to kochał, jego ulubiona sztuczka to rozkwitający kwiat z płatku śniegu... - wtrąciła Cry
- Uwielbiał... - przytakną Shein
- W takim razie, poznam go i postaram się... pokazać mu nieco magii, ale najpierw upewnię się, że nikomu nie zdradzi mojego małego talentu. Co myślisz ?
- To... dobry pomysł, drastyczny i trochę niebezpieczny... ale dobry. Jednak wiesz, uważaj.. kiedy będziesz to robić
- Wiem, wiem. Postaram się ... zrobić to jak najlepiej, ale.. jest coś.
- Co takiego ?
- No bo... on nie może mnie z wami zobaczyć...
- Wstydzisz się ? - powiedziała śmiejąc się Cry
- Nieee - powiedziałam patrząc na nią - chodzi o to, że... chcę by najpierw przypomniał sobie wszystko o mnie, nie chcę stracić szansy...
- Zauważyłaś Aria, że za każdym razem.. dowiadujesz się czegoś nowego o swoim życiu, a stare cele i mniemana przeszłość się zmienia ? - powiedziała Cry przeglądając jakąś gazetkę
- To dlatego, że każdy dodaje swoje pięć groszy do historyjki... tak jak Ty -  Shein się zaśmiał...
- Okej okej. Załatwione... wcale nie musi wiedzieć, że mieszkamy razem, po za tym... jeśli Tobie nie uda się przywrócić mu wspomnień, pomoże nam czarodziej, którego znalazłem...
- Postaram się by nie był potrzebny .. zacznę jutro : D
Wkrótce po tym, Shein zasnął... a Cry ślęczała nadal nad książkami, ja poszłam wziąć prysznic... a z okna łazienki widać było pokój Sky'ia.. to znaczy Jasona... bo tak miał na imię jako człowiek.. miał wielkie okno w pokoju więc, praktycznie wszystko było widać. Szedł w rozpiętej koszuli , chyba brał wcześniej prysznic, poprawił swoje piękne włosy i rzucił się na łóżko... skorzystałam z zaklęcie, którego nauczył mnie Shein... wymówiłam je i wtedy mogłam usłyszeć, przez chwilę, co myśli Sky...  "dzisiejszy dzień był szalony, i ta dziewczyna na tarasie, mam nadzieję, że jeszcze ją zobaczę... jest interesująca i-" nie mogłam usłyszeć co myślał dalej.. ale.. wystarczyło mi to, że pragnie znów mnie zobaczyć. Zanurzyłam się w ciepłej wodzie ...
"Dzisiejszy dzień był szalony, i ta dziewczyna na tarasie, mam nadzieję, że jeszcze ją zobaczę... jest interesująca i ...... znajoma" poczułem ból w okolicach serca, przed oczami mignęły mi jakieś obrazy, pióra, dziecko i kobieta... która krzyczała "opiekuj się Arią !! " ... zerwałem się z łóżka, do pokoju wbiegła Beatrise...